piątek, 1 lutego 2013

Whispers at the bus stop

Latem wszystko było takie proste. Spotykaliśmy się, niczym się nie przejmowaliśmy. Rok szkolny też zaczął się nieźle. Poznawaliśmy się coraz bardziej i byliśmy sobą jeszcze bardziej zachwyceni. Wszyscy o nas mówili, wszyscy nam zazdrościli. Byliśmy tym trochę speszeni, ale to było fajne uczucie. Październik skończył się dziwnie, ciężko zachorowałam i przesiedziałam 2 tygodnie w domu. Na początku Listopada już jakoś wróciłam do szkoły, próbowałam wszystko ogarnąć. Siedzieliśmy u ciebie w domu, mówiłam że nie mam do nikogo zaufania, a ty odpowiadałeś że jak coś to jesteś. Przeprowadzaliśmy jakieś cholernie poważne rozmowy o związkach, to było takie dziwne, a za razem fajne. Wszyscy mi mówili 'Ale ty mu się zajebiście podobasz' nie wierzyłam w to jakoś, ale słyszeć takie słowa było miło. Później chodziliśmy nocą po jakichś osiedlach, przytulał mnie, trzymaliśmy się za ręce i takie pierdolenie... A następnego dnia - nie znamy się. Po prostu. Nie znamy się. Czemu? I jak? I... no nie rozumiałam tego, przecież było tak pięknie.

Nagle. Skończyło się. Później jeszcze oschle wymieniliśmy jakieś zdania i tyle. Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem. Strasznie go kochałam. Potem wpadłam w jakieś nałogi, narkotyki, samookaleczanie, alkohol... Tak strasznie go kochałam, a nic nie mogłam poradzić na to, że udaje że mnie nie widzi, ignoruje mnie. Na domiar złego raz gdy byłam na high'u zadzwoniłam do niego i zaczęłam mówić rzeczy, które w sumie były prawdą - że go potrzebuje, żeby mnie nie zostawiał, żeby nie wracał do byłej (tego ostatniego nie powinnam mówić, ale wtedy tabletki robiły swoje) I od tamtego czasu on nie chce mnie znać. Niedawno, przed moim pójściem do szpitala powiedział że za mną nie przepada, że musimy od siebie odpocząć, że nie pasujemy do siebie i takie pierdolenie które się mówi przy każdym rozstaniu. Wtedy... wtedy strasznie mnie to dobiło. Strasznie. Ja go kochałam. Ja go kocham. A teraz ma kogoś innego, czuję że ze sobą piszą, rozmawiają i niedługo pewnie będzie coś więcej. Nie mam siły, nie mam siły na nic. On mnie teraz nie lubi, traktuje mnie jak swoje byłe, ma mnie dosyć, ma mnie w dupie, pewnie wrzuca na mnie do innych. A ja go kocham. Nie to że mi się tylko podoba, ja go K-O-C-H-A-M. I to mnie męczy.
                          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz