YOU KILLED ME FIRST.
More than broken, I'm alone.
sobota, 2 lutego 2013
Weep for yourself
Mówię, że płaczę. A płaczę przez siebie. To ja wszystko spieprzyłam, nie ON. To wszystko moja wina. To przeze mnie nigdy nie wrócą te chwile, kiedy byliśmy razem. Nigdy nie będę tym kim chciałam dla ciebie być, nigdy nie będę tym, co mam w sercu. Płacz, płacz, gówno ci to da. Och, już nie jestem taka odważna jak na początku. Oceniam siebie i stwierdzam, że z każdym dniem nienawidzę siebie jeszcze bardziej. I to nie była jego wina. Wszystko było moją winą. Tym razem serio wszystko spierdoliłam. Wszyscy wiedzieli, że to się tak skończy. Wszyscy mnie ostrzegali, że to się tak właśnie skończy. A ja, głupie dziecko, nie traciłam nadziei. I co? Spierdoliło się. Jak mówili inni. Traktujesz mnie teraz jakbyś mnie nie znał, albo gorzej. Nie wiem po co ta nadzieja. Nie mam po co mieć nadziei i tak nie osiągnę żadnego celu. Tak, tym razem naprawdę wszystko doszczętnie zjebałam.
Horses horses horses
piątek, 1 lutego 2013
Błędne koło codzienności
Znów wracasz do punktu wyjścia. Po czymś co miało ci rzekomo pomóc znów się załamujesz. Nie działają żadne tabletki. Nic nie działa. Nie chcesz wychodzić na zewnątrz, nie chcesz widzieć ludzi. Chcesz być w domu, a narzekasz że jesteś samotny. Nie chcesz się z nikim kontaktować. Źle się czujesz poza mieszkaniem. Gdy tylko z niego wyjdziesz chcesz jak najszybciej wrócić. A gdy wracasz, zwijasz się w kłębek na podłodze i płaczesz. Płaczesz, płaczesz, płaczesz, płaczesz. Czujesz bezsilność, czujesz że wszystko się zawaliło i to twoja wina. Dobija cię świadomość, że przez ciebie straciłeś osobę, która była dla ciebie najważniejsza. Nienawidzisz siebie. Obwiniasz się za wszystko. Nie chcesz patrzeć w lustro, nie cierpisz swojego ciała. Tylko leżysz i płaczesz. Wciąż płaczesz, myśląc o wszystkich rzeczach, które po prostu spierdoliłeś. Nie chcesz żyć. Później słyszysz dzwonek do drzwi - przychodzi mama. Musisz teraz szybko się ogarnąć żeby nie zauważyła twojego cierpienia. Uśmiechasz się i udajesz że jest dobrze. A potem wracasz do pokoju, chowasz się pod kołdrę i od nowa. Bierzesz środki nasenne. W końcu zasypiasz, ale budzisz się w nocy, bo śnią ci się koszmary. W snach widzisz cholernie ważną dla ciebie osobę, którą straciłeś przez własną głupotę. Widzisz te wszystkie piękne chwile. Nawet jakbyś próbował nie myśleć to i tak będziesz widzieć ją w swoich snach. Znów płaczesz. Znów środki nasenne. Znów się budzisz. O tak, wspomnienia cię przytłaczają. I poranek. Szybko, trzeba się ogarnąć. Wychodzisz do szkoły, wsiadasz do autobusu, starasz się wyglądać normalnie, ale i tak gdy jest okazja ukrywasz twarz, bo od nowa pokryta jest łzami. I przez 8 godzin w szkole udajesz że jest dobrze, próbujesz skupić się na lekcjach, które i tak zawalasz, próbujesz integrować się z ludźmi, ale jak tylko możesz szukasz miejsca gdzie jest jak najmniej osób. Często jest tak, że widzisz osobę, którą straciłeś. Mijasz się z nią i znów idziesz płakać. Nie cierpisz tego wszystkiego. Chcesz do domu.
Nie ogarniam
Jestem tak strasznie zmęczona, jest mi źle, bardzo źle... Już nie mogę, ja umieram! Już nie mogę, nie... Załamanie nerwowe, dzwoń po pogotowie...
Wstrząsnąłeś mną. Zostawiając mnie tak opuszczoną w miłości. Czy myślisz o mnie? Czy choć trochę o mnie myślisz? Po co robię sobie nadzieję, oczywiście że nie myślisz. Już się nie znamy. Przecież już się nie znamy. On zabrał moje serce, myślę, że wziął też moją duszę. Nie przestaję płakać. Ciągle płaczę. Przez niego wypłaczę wszystkie swoje łzy.
Słucham tej piosenki i wszystko mi się przypomina. Płaczę. Znowu płaczę.
Past the love that you struck dead
Nie dzwoniłeś przez całe ostatnie lato. Byłam twoja, byłeś mój, zapomniałeś wszystko. Czy tam jest linia, żebym mogła napisać? Dość smutku, abym płakała. Wszystkie linie, które napisałeś były pieprzonymi kłamstwami. Miesiące toczyły miłosną przeszłość, które zabiłeś. Czy kochasz mnie tylko w mojej głowie?
Rzeczy, które powiedziałeś i zrobiłeś dla mnie wydawały się przychodzić tak łatwo
Miłość, myślałam, wygraną oddałam za darmo
Szepty na przystanku
Słyszałam o nocy na dziedzińcu szkolnym
Dowiedziałam się o tobie
Plotki podążają gdziekolwiek jesteś. Kiedy odszedłeś, ja ostatni wiedziałam i nie ma wątpliwości
Wiesz, że to wszystko, co o tym myślę
Piszę twoje imię, jadąc obok twego domu
Twoja dziewczyna jest tam, oglądam wasze wychodzące światło
Szepty na przystanku
Słyszałam o nocy na dziedzińcu szkolnym
Dowiedziałam się o tobie
Rzeczy, które powiedziałeś i zrobiłeś dla mnie wydawały się przychodzić tak łatwo
Miłość, myślałam, wygraną oddałam za darmo
Szepty na przystanku
Słyszałam o nocy na dziedzińcu szkolnym
Dowiedziałam się o tobie
Plotki podążają gdziekolwiek jesteś. Kiedy odszedłeś, ja ostatni wiedziałam i nie ma wątpliwości
Wiesz, że to wszystko, co o tym myślę
Piszę twoje imię, jadąc obok twego domu
Twoja dziewczyna jest tam, oglądam wasze wychodzące światło
Szepty na przystanku
Słyszałam o nocy na dziedzińcu szkolnym
Dowiedziałam się o tobie
Whispers at the bus stop
Latem wszystko było takie proste. Spotykaliśmy się, niczym się nie przejmowaliśmy. Rok szkolny też zaczął się nieźle. Poznawaliśmy się coraz bardziej i byliśmy sobą jeszcze bardziej zachwyceni. Wszyscy o nas mówili, wszyscy nam zazdrościli. Byliśmy tym trochę speszeni, ale to było fajne uczucie. Październik skończył się dziwnie, ciężko zachorowałam i przesiedziałam 2 tygodnie w domu. Na początku Listopada już jakoś wróciłam do szkoły, próbowałam wszystko ogarnąć. Siedzieliśmy u ciebie w domu, mówiłam że nie mam do nikogo zaufania, a ty odpowiadałeś że jak coś to jesteś. Przeprowadzaliśmy jakieś cholernie poważne rozmowy o związkach, to było takie dziwne, a za razem fajne. Wszyscy mi mówili 'Ale ty mu się zajebiście podobasz' nie wierzyłam w to jakoś, ale słyszeć takie słowa było miło. Później chodziliśmy nocą po jakichś osiedlach, przytulał mnie, trzymaliśmy się za ręce i takie pierdolenie... A następnego dnia - nie znamy się. Po prostu. Nie znamy się. Czemu? I jak? I... no nie rozumiałam tego, przecież było tak pięknie.
Nagle. Skończyło się. Później jeszcze oschle wymieniliśmy jakieś zdania i tyle. Nie rozumiem, po prostu nie rozumiem. Strasznie go kochałam. Potem wpadłam w jakieś nałogi, narkotyki, samookaleczanie, alkohol... Tak strasznie go kochałam, a nic nie mogłam poradzić na to, że udaje że mnie nie widzi, ignoruje mnie. Na domiar złego raz gdy byłam na high'u zadzwoniłam do niego i zaczęłam mówić rzeczy, które w sumie były prawdą - że go potrzebuje, żeby mnie nie zostawiał, żeby nie wracał do byłej (tego ostatniego nie powinnam mówić, ale wtedy tabletki robiły swoje) I od tamtego czasu on nie chce mnie znać. Niedawno, przed moim pójściem do szpitala powiedział że za mną nie przepada, że musimy od siebie odpocząć, że nie pasujemy do siebie i takie pierdolenie które się mówi przy każdym rozstaniu. Wtedy... wtedy strasznie mnie to dobiło. Strasznie. Ja go kochałam. Ja go kocham. A teraz ma kogoś innego, czuję że ze sobą piszą, rozmawiają i niedługo pewnie będzie coś więcej. Nie mam siły, nie mam siły na nic. On mnie teraz nie lubi, traktuje mnie jak swoje byłe, ma mnie dosyć, ma mnie w dupie, pewnie wrzuca na mnie do innych. A ja go kocham. Nie to że mi się tylko podoba, ja go K-O-C-H-A-M. I to mnie męczy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXKlO_477HEkTcmKmQ5ftAARiGwfhdQcanm-1IilzTlQ7SoSAMSZ-fYztxzQbUulCvOCftpbD0vsHe4nVKgZaInku1aK9sJA5ultEayTkSNpTU85hIt3odEA0i9HXW9_kFboKssvySml4/s640/74048_177891482352625_1366621770_n.jpg)
I niby to było tak dawno
Oczywiście, że mogę bez ciebie żyć. Raczej się nie zabiję, prawda? Trochę się najwyżej skrzywdzę i to tyle. Chociaż nie chcę już tego robić. Myślę, że mogłabym przestać o tobie myśleć, gdybyś nie zostawił mi tylu wspomnień. Tylu cholernych, pięknych wspomnień. Jezu, jak tylko myślę o tym co było chce mi się płakać. I żeby tak się przejmować takimi małymi rzeczami. Widzę nas w każdej z pięknych chwil, które razem przeżyliśmy. Czemu nagle to się skończyło? Czemu tak nagle? Czemu Cię tak uderzył tamten telefon? Wszyscy przecież robią głupie rzeczy... Przepraszałam cię za to, tak, przepraszałam. Czemu ja umiałam Ci wszystko wybaczyć, a ty mi nic nie chcesz wybaczyć... Chyba widzisz jak cierpię. Czemu mówisz, że ja to robię 'na pokaz'? Po co miałabym to robić na pokaz? Rozpierdala mnie od środka, dlatego tak się zachowuje. Cholera, to przeze mnie. Powinnam bardziej się postarać, zrobić więcej rzeczy, zareagować odpowiednio wcześnie... Nienawidzę się za to. Nienawidzę się za wszystko. Jestem popierdolonym człowiekiem, ba! psychopatą! Nie zasługuję na życie... Zawsze wszystko spierdolę. Zawsze. Widzę teraz jak kręcisz z tą dziewczyną, o wiele lepszą ode mnie... Jesteś szczęśliwy. Chyba. No w każdym razie bardziej szczęśliwszy niż wtedy gdy byłeś ze mną. Pamiętasz jak łaziliśmy po nocy, przytulaliśmy się, śmieliśmy się ze wszystkiego. Boże, jak mnie przytulałeś... czułam się doceniona, szczęśliwa. Tak! Byłam szczęśliwa! A ty widać nie byłeś... Nie byłeś szczęśliwy? Chociaż trochę? Fajnie by było jakbyś to czytał.![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8CvLhG4KChVb94If2c3Bdng_soYv-OFgCcxoVkYsd6TFncV4zDDatDOU9M-lzt4V-T4lJhk2TA55CfMpaWgkxcGuz_xj7zgxzw46wWN2MQ1uCa7VJHftrafNSUkNkIY9HblGrbFGsg2U/s320/The_perfect_couple_by_iloveyourface_x_large.jpg)
Ile bym dała za to żebyś jeszcze raz tak mnie przytulił...![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8CvLhG4KChVb94If2c3Bdng_soYv-OFgCcxoVkYsd6TFncV4zDDatDOU9M-lzt4V-T4lJhk2TA55CfMpaWgkxcGuz_xj7zgxzw46wWN2MQ1uCa7VJHftrafNSUkNkIY9HblGrbFGsg2U/s320/The_perfect_couple_by_iloveyourface_x_large.jpg)
Subskrybuj:
Posty (Atom)